Ograniczenia, jakie wprowadzono na ulicach, powodują, że jedne firmy tracą zyski, a inne wprost przeciwnie i wyglądałoby na to, że takie aplikacji jak serwis Spotify należą do tych, którzy powinni na kwarantannie zarabiać. Serwisy, pozwalające na czerpanie korzyści w domowym zaciszu, z założenia nie powinny mieć problemów z płynnością. Okazuje się jednak z wyników, że statystki nie wyglądają tak korzystnie. Największym zaskoczeniem jest właśnie serwis Spotify, który w wielu krajach odnotował spore spadki. Co więcej, analizy chyba nie do końca tłumaczą powód takich wyników. Wszystko dlatego, że nie zastanowili się, jak używany jest Spotify.
Gdybyśmy mieli wskazywać po omacku, jakie usługi na pewno nie stracą na szalejącej epidemii, to zapewne każdy powiedziałby, że wszelkiego rodzaju streamingi nie powinny mieć problemów. Jak wiemy z różnego rodzaju raportów, takie usługi jak Netflix, HBO GO, Disney+ radzą sobie teraz naprawdę nieźle. Co niektórzy nawet mają przepełnienie na łączach i muszą obniżyć jakość wypuszczanego streamingu. Niestety, nie wszyscy mają takie szczęście. Jednym z takich serwisów jest (o dziwo) Spotify. Postaram się przybliżyć wam w tym artykule, dlaczego serwis zanotował taki spadek. Jak się okazuje, analitycy chyba jeszcze na to nie wpadli, a szkoda.
Rzeczywistość znów spłatała nam figla i serwis Spotify zaliczyć spadek zainteresowania usługą.
Według statystyk analityków biznesowych widać, że zamknięci w czterech ścianach konsumenci nijak nie chcą się dopasować do wyobrażeń. Osoby odpowiedzialne za analizę ruchu w Spotify poinformowały, że między 3 a 17 marca liczba odtworzeń utworów spadła po kilkanaście procent. Największy spadek zanotowano oczywiście we Włoszech. Jest to 23,1%. Zapewne każdy z nas pamięta, że w tym czasie na Półwyspie Apenińskim panowała pandemia i ludzie odcięci byli od przemieszczania się. Wyglądałoby na to, że właśnie wtedy winni korzystać z serwisu w domowym zaciszu. Na kolejnych miejscach mamy inne kraje dotknięte epidemią, czyli USA (spadek o 13,3%.), Hiszpanię (12,7%), Wielką Brytanię (10,5%) i Francję (2,4%). Najciekawsze jest, jak zaczęli tłumaczyć to dziennikarze. Niestety, nie mogą się ich wnioskami zgodzić.
Serwis Spotify naprawdę nalicza niezłe spadki i kilku dziennikarzy postanowiło się wypowiedzieć na ten temat.
Dziennikarz o pseudonimie Quartz pokusił się o stwierdzenie, iż ” Wygląda na to, że ludzie wolą słuchać muzyki, gdy życie toczy się normalnie i można się dobrze bawić“. Napisał on też, że w trudnych czasach ludzie skierowują się do starszych przebojów, ale to nijak ma się do wyników. Taka interpretacja wyniku jest bardzo niedopowiedziana i wręcz nieprawdziwa. Nie ma to bowiem absolutnego sensu i nie potrafię się z tym zgodzić. Nawet jeżeli użytkownicy chcieliby wrócić do starych przebojów, to takowe też są na Spotify. Co więcej, powiedzenie, że “ludzie wolą słuchać muzyki, kiedy życie toczy się normalnie”, jest zwykłym uogólnieniem problemu. Ja zauważam bowiem zupełnie inną prawidłowość, którą chciałbym się z wami podzielić. Mam nadzieje, że analiza wam się spodoba i także zauważycie tę implikację.
Na początku zastanówmy się w jakim celu uruchamia się serwis Spotify.
Jest on pomocny do słuchania dużych zasobów muzyki, bez obowiązku pobierania, szukania, grzebania się w zasobach. Serwis jest bowiem lapidarny w obsłudze, a baza utworów jest gigantyczna. Zacznijmy od tego, że wielu użytkowników serwisu uruchamia do w drodze: kiedy jaką samochodem, pociągiem, tramwajem, idą na spacer, jadą rowerem itp. Kolejna grupa, to taka, która wykorzystuje serwis na siłowniach, klubach fitness, szkołach tańca, imprezach, saunach, a nawet klubach, barach czy restauracjach. Są też tacy, którzy słuchają muzyki w pracy, a teraz zwyczajnie… nie pracują, albo są na Home Office, gdzie muszą słuchać rozwrzeszczanych dzieciaków. Możecie sobie wyobrazić, ile to odtworzeń mniej w ciągu dnia. Puszczamy ukochaną playlistę w pracy i leci, przez 6, 8, czy 12 godzin — non stop.
W od 13 do 19 marca serwis Spotify stracił globalnie kolejnych 11 proc.
Nie znamy danych, jak brak aktywności przełożył się na ilość subskrybentów. Wszystko zależy od tego, ile jest racji w moich założeniach. Może się okazać, że osoby, które używały serwisu w przypadku aktywności, których nie wykonują teraz, cofnęły płatność za usługę, bo zwyczajnie im się to nie opłaca. Ja, mimo że nie chodzę na siłownie teraz, staram się ćwiczyć w domu i w ten sposób używam Spotify. Osoby, które nie mają dzieci i pracują w domu, też mają jak słychać muzyki. Niestety, nie wszyscy mają taki komfort. Myślę, że aby wyniki były bardzo realistyczne, dobrze by było, aby Spotify sprawdził, w jaki sposób klienci korzystają z serwisu i gdzie puszczają muzykę. To może im pokazać, skąd są straty i myślę, że dużo się nie pomyliłem.