Kilka dni temu w sieci pojawiły się artykuły sugerujące, że częste używanie smarfonów powoduje swego rodzaju zdeformowanie układu kostnego. Przy czym rewelacje te mają być wnioskiem badań naukowców z Uniwersytetu w Queensland, które zostały opublikowanie w renomowanym czasopiśmie naukowym Nature. Niestety, znowu jesteśmy światkami manipulacji dziennikarskiej. Tym razem za całe zamieszanie odpowiada artykuł opublikowany na ramach The Washington Post.
Wokół smartfonów powstało już wiele nieprawdziwych mitów. I to nie chodzi mi tutaj o te związane z promieniowaniem elektromagnetycznym. Większość osób już zdaje sprawę sobie z tego, że fale radiowe nie odpowiadają za podniesienie temperatury w okolicach małżowiny usznej. Efekt ten wynika z ograniczania wentylacji wokół ucha. Zresztą, dzisiaj większość czasu spędzonego przy telefonie komórkowym sprowadza się do korzystania z komunikatorów internetowych, przeglądania portali społecznościowych oraz grania w gry mobilne. A to z kolei sprawia, że rzadko kiedy trzymamy go przy naszej głowie. Niestety takie użytkowanie smartfona może mieć z kolei inny negatywny wpływ na nasze zdrowie. Chodzi oczywiście o długotrwałe pochylanie głowy nad ekranem smartfona. Według niektórych dziennikarzy, to właśnie ta czynność, miała rozwinąć u młodych ludzi powstanie “powiększonej guzowatości potylicznej zewnętrznej”, która zyskała przydomek “kości smartfonowej” (!) czy też przysłowiowego “rogu” (!!). Oczywiście są to farmazony wyssane z palca.
“Kość smartfonowa” występuje też u starszych osób
Długotrwałe trzymanie głowy w nieprawidłowej pozycji na pewno ma negatywny wpływ na nasze zdrowie. Jednak, czy powinniśmy winić za to smartfony? Naukowcy przeanalizowali zdjęcia rentgenowskie 1200 osób w wieku od 18 do 86 lat. Badania pokazują, że znalezione schorzenie najczęściej występuje w najmłodszej grupie badanej populacji, czyli w wieku od 18 do 30 lat. Dla dziennikarzy oznaczało to jedno: “naukowcy odkryli kość smartfonową”.
Wniosek bardzo odważny. Zwłaszcza że to samo schorzenie występuje również u osób powyżej 60 roku życia. Jakby tego było mało, to badania wskazują ewidentny związek pomiędzy wiekiem a wielkością “rogów”. Najgorzej wygląda to u kobiet powyżej czterdziestki.
Tak powstaje fake news
Mamy tutaj do czynienia z dość standardowym szablonem. Najpierw naukowcy z renomowanej uczelni opublikowali badania, które sugerują, że “coś jest na rzeczy”. W artykule naukowym nie ma ani słowa o “rogach”. Opisane jest jedynie schorzenie, które widoczne jest u osób cierpiących na dolegliwości związane z postawą. Niestety zabrakło tutaj porównania ze zdrową grupą kontrolną. Dlatego badacze z Uniwersytetu Sunshine Coast w Queensland nie postawili żadnej tezy, a jedynie przypuszczają, że odkryte “rogi” mogą mieć związek postępem technologicznym. Później dziennikarz (jakby nie patrzeć) renomowanego The Washington Post wybrał z całej publikacji urywki pasujące do sensacyjnego odkrycia i temat poszedł w świat. Kilka dni wystarczyło, żeby świat obiegła rewelacyjna informacja.
Na szczęście bardziej renomowane serwisy informacyjne zdążyły już skorygować swoje publikacje. Dzisiaj w sieci można znaleźć dużo publikacji wyjaśniających wcześniejsze doniesienia. Nawet na The Washington Post pojawił się szeroki komentarz dementujący wcześniejsze “rewelacje”.
Źródło: Nature, The Washington Post (1), (2)