Kiedy ostatnio wybrałem się na jakąś domówkę i ogarnąłem, że kolega puszcza muzykę z lokalnej playlisty, byłem w niemałym szoku.
W dzisiejszych czasach spotkanie kogoś, kto jeszcze uprawia takie praktyki, należy do rzadkości. Streming jest wygodniejszy, bezpieczniejszy, baza jest obszerna – po co trzemać lokalne utwory na komputerze i narażać się na problemy prawne z tego powodu (kiedy takowa jest nielegalna).
Jestem wielkim fanem stremingu i usług chmurowych.
Aplikacje te zbierają coraz więcej fanów. Przechodząc się po ulicy, można na smartfonach towarzyszy zobaczyć Apple Music, Spotify, Deezeer. Tak samo jest z wideo na żądanie. Aż dziw bierze, że są jeszcze amatorzy muzyki na własnym sprzęcie. Zacznijmy od tego, że jest to strasznie niewygodne — bo trzeba robić kopie i zajmować kolejne gigabajty, aby mieć taką bibliotekę na różnych komputerach, urządzeniach mobilnych. Nie można z nią wyjść z domu, wymaga to kolejnego kopiowania. I w tym właśnie urok usług chmurowych. Mamy jedną bazę choćby muzyki, wybieramy z niej na nasze playlisty to, co nam odpowiada, otwieramy to na każdym dowolnym urządzeniu w sieci — jest szybko, wygodnie, bezpiecznie, według zasad i nie łamiemy prawa.
Okazuje się jednak, że w takim momencie Spotify ma zamiar pozwolić na import lokalnej muzyki.
Powiem szczerze, że kiedy się o tym dowiedziałem, był w niemałym szoku. Baza utworów na Spotify może nie jest stuprocentowa, ale wydaje się naprawdę spora. Okazuje się jednak, że przy takiej ilości materiału znajdą się użytkownicy, którzy będą chcieli dorzucić do tej listy coś, co mają na dyskach lokalnych. Spowodowane jest to choćby posiadaniem specyficznej wersji danego utworu albo kawałka, którego w danej bazie streamingowej nie ma.
W usłudze Spotify zaszły ostatnio ogromne zmiany.
Takowe oparły się o wygląd, który nie wszystkim przypadł do gustu. Tak to jest już ze zmianami. Okazuje się jednak, że nie jest to koniec rewolucji. Widzą to przede wszystkim użytkownicy, którzy wiedzą, gdzie szukać. Jeżeli potrafimy to dobrze zrobić, to możemy użyć do tego aplikacja Google Play. Okazuje się, że sklep pozwala na nawet dokładnie przejrzenie kodu używanych aplikacji. Osoba, która przegląda pliki, musi jednak wiedzieć, co robi. Jedną z takich postaci na scenie informatycznej jest Jane Manchun Wong znana z dostarczania nam informacji o nachodzących i planowanych zmianach w aplikacjach pokroju Snapchat, Facebook, czy Instagram. Człowiek ten odkrywa zmiany w kodzie i sprawdza, jakie ciekawe funkcjonalności niedługo się pojawią.
Od początku istnienia Spotify w sieci pojawiały się poradniki, jak dodać lokalną muzykę.
Oczywiście, taka opcja istniała. Pozwalała ona jednak na dodanie muzyki na konkretnym urządzeniu. Nie była ona mocno sprzężona z kontem. Było to includowanie katalogu lub plików. Jeżeli chcieliśmy mieć tę samą listę na innych urządzeniu, musieliśmy się nim podłączyć do tej samej sieci WiFi i pobrać pliki na telefon. Nie było to ani wygodne, ani bezpieczne. Muzyka, która przemieszczaliśmy pomiędzy urządzeniami, zajmowała kolejną ilość gigabajtów. Pliki można był szybko usunąć, zgubić, traciliśmy je, kiedy wymienialiśmy urządzenie. Nie jest to użytkowanie na poziomie dzisiejszego funkcjonowania świata elektroniki i teleinformatyki. Użytkownicy systemów przyzwyczajeni są do bardziej wygodnych metod dostarczania sobie muzyki.
Teraz chodzi o newsa związanego ze zmianami w Spotify.
Okazuje się, że już wkrótce zaproponuje swoim użytkownikom możliwość importowania lokalnej biblioteki muzycznej do swojego odtwarzacza. Wszyscy wiemy, jak prężnie rozwija się biblioteka Spotify. Tak, jak wspomniałem wcześniej, czasami zdarzają się utwory, których nie mamy w bibliotece Aplikacji. Osoby, które mają taki problem, na pewno ucieszą się z faktu, że swoją lokalną kolekcję będą mogli zaciągnąć do Spotify. Import plików ma odbywać się za pomocą specjalnego narzędzia dostępnego w opcjach aplikacji. To może być naprawdę petarda i ciekawa zmiana. Zastanawia mnie tylko, czy utwory te będą dostępne tylko do naszego użytku, czy będzie można upubliczniać lokalną bibliotekę i będzie ona dostępna w wyszukiwarce.
Byłoby to interesujące szczególnie, pod kątem prawnym.
Przecież tak naprawdę, może się okazać, że zaimportujemy kawałek, który w Polsce nie ma prawa do publikacji. Możliwe, że zostanie to tylko w granicach lokalnej biblioteki. Ciekawe jest także, jak Spotify poradzi sobie ze sprawdzaniem legalności danego utworu. Tak naprawdę, jeżeli tego nie sprawdzą, to pozwolą sobie na trzymanie na swoich dyskach, nielegalnej muzyki, za którą user nie zapłacił. Nie znamy także odpowiedzi na pytanie: “Kiedy Spotify ma zamiar udostępnić takową funkcjonalność?”. Niestety, na odpowiedź będziemy musieli jeszcze poczekać. Co więcej, Spotify nie potwierdziło tego, że takowa zmiana się szykuje.