Aktualnie trwa największe święto fanów piłki nożnej. Są to oczywiście mistrzostwa świata, które ty razem odbywają się w Rosji. Turniej ten jest wyjątkowy, ponieważ sędziowie korzystają z nowych technologi w postaci systemów VAR oraz GLT. Jednak nie samym mundialem człowiek żyje. Jednym z ciekawszych wydarzeń z minionego tygodnia jest cios Parlamentu Europejskiego wymierzony w stronę oprogramowania antywirusowego rosyjskiej firmy Kaspersky Lab.
Mundial w Rosji jest naszpikowany elektroniką
Jesteśmy światkami rewolucji w światowej piłce nożnej. FIFA zdecydowała się na wprowadzenie systemu VAR (Video Assistant Referee), który będzie używany do rozstrzygania sporów w najbardziej krytycznych dla meczu momentach. Przy czym decyzja należy dalej do arbitra, który jest asystowany przez zespół wpatrujący się w obraz pochodzący z kamer śledzących najbardziej kluczowe elementy boiska. Dzięki o wyniku meczu nie będzie decydować wątpliwa decyzja o rzucie wolnym, czy też faulu w polu karnym. Dodatkowo sędzia wyposażony jest w urządzenie przypominające duży zegarek, który działa w systemie GLT (Goal Line Technologi). Dzięki temu sędzia zostanie automatycznie poinformowany o tym, że piłka przekroczyła linię bramkową. Dodatkowo aktywność sportowców (tj. puls, prędkość biegu, przebyte kilometry itp.) są śledzone przez system EPTS (Electronic Performance & Tracking Systems), który przy okazji dostarcza ciekawe statystyki. Pozostaje nam liczyć na to, że nowa technologia nie zabije ducha sportu. Jakby nie patrzeć, emocje związane z kontrowersyjnymi decyzjami arbitrów, były nieodzownym elementem piłki nożnej. Jednak musimy pamiętać, że VAT oraz GLT nie mają zastąpić sędziego, a jedynie go wspomóc.
Parlament Europejski zakaże stosowania Kaspersky Lab w administracji rządowej
We have protected the EU for 20 years working with law enforcement leading to multiple arrests of CYBERCRIMINALS. Based upon today’s decision from the EU Parliament, we are forced to freeze our cooperation with orgs including @Europol & #NoMoreRansom pic.twitter.com/7dSGn9Bycw
— Eugene Kaspersky (@e_kaspersky) 13 czerwca 2018
Wszystko wskazuje na to, że rosyjska firma Kaspersky Lab straci kolejny ważny rynek. Po aferze w Stanach Zjednoczonych, gdzie rosyjska firma została oskarżona o szpiegowanie pracowników rządowych, przyszła kolej na Unię Europejską. Jak do tej pory nikt nie udowodnił, że program Kaspersky Lab robi coś, co wykraczałoby poza operacje wymagane do zapewnienia ochrony przed szkodnikami. Jednak pomimo tego rosyjski program antywirusowy został wymieniony jako szkodliwe oprogramowanie 76 punkcie rezolucji uchwalonej niedawno przez Parlament Europejski. Wspomina ona o audycie oprogramowania oraz urządzeń wykorzystywanych w instytucjach rządowych:
76. Wzywa się do przeprowadzenia kompleksowego audytu oprogramowania, urządzeń i infrastruktury wykorzystywanych w instytucjach, w celu wyeliminowania potencjalnie niebezpiecznych programów i urządzeń, a także zablokowania tych, w przypadku których potwierdzone zostało, że są szkodliwe, jak Kaspersky Lab.
Sama inicjatywa jest godna pochwały. Ale, czy w powinna ona odnosić się do oprogramowania, które nie zostało w sposób jawny i niepozostający żadnych wątpliwości określone jako szkodliwe? Natomiast wzmianka dotyczącą sprzętu na pewno zaalarmowała Huawei, którego stacje bazowe oraz urządzenia sieciowe są używane przez wielu europejskich operatorów.
Xiaomi w 100% polega na Qualcommie
Ustalenia dotyczące zasad handlu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Chinamy mogą mieć bardzo duży wpływ na rynek smartfonów. Analitycy z firmy Canalys sprawdzili, który z chińskich producentów smartfonów jest najbardziej uzależniony od produktów pochodzących z USA. Chodzi tutaj oczywiście o chipsety Qualcomma, które napędzają nie tylko najpopularniejsze flagowce na rynku, ale również urządzenia z tzw. średniej półki. Okazuje się, że najwięcej, bo aż ok. 30 milionów procesorów kwartalnie zamawia Xiaomi. Dodatkowo “chińskie Apple” nie stosuje w tym zakresie żadnej dywersyfikacji dostawców. W dużo lepszej sytuacji znajduje się Huawei, który prawie w 3/4 produkowanych urządzeń używa swoich własnych chipsetów HiSilicon. Natomiast Oppo korzysta głównie z układów MediaTeka. Z kolei Vivo, który jest drugim po Xiaomi największym partnerem Qualcomma, zamawia ponad 15 milionów procesorów kwartalnie. Również ten producent smartfonów polega głównie na chipsetach pochodzących z USA. Na szczęście nic nie wskazuje na to, żeby Xiaomi lub też Vivo spotkał los zbliżony do ZTE.
Google usprawniło działanie swojego Tłumacza w trybie offline
Osoby, które pod koniec lat 90 korzystały z komputerowych translatorów, doskonale pamiętają niską jakość tego typu tłumaczeń. Ówczesne programy komputerowe sprawdzały się jedynie w roli słownika wspomagającego tłumaczenie robione przez człowieka. Dzisiaj mamy do dyspozycji Tłumacza Google, który dzięki sztucznej inteligencji oraz algorytmom uczenia maszynowego zapewnia wysoką jakość tłumaczeń. Jednakże możliwe jest to dzięki temu, że wszelkie operacji są realizowane w chmurze, a nie na urządzeniach końcowych. Co prawda Google wprowadziło również w aplikacjach mobilnych możliwość pracy w trybie offline, ale znacznie pogarszało to jakość otrzymywanych wyników. Sytuacja ta uległa ostatnio znacznej poprawie dzięki mechanizmowy On-device NMT (Neural Machine Translation), który zastąpił wcześniej używany PBMT (Phrase-Based Machine Translation). Nowa funkcja działa dla 59 języków, w tym dla polskiego. Pełna lista obejmuje również afrykanerski, albański, arabski, białoruski, bengalski, bułgarski, kataloński, chiński, chorwacki, czeski, duński, holenderski, angielski, esperanto, estoński, filipiński, fiński, francuski, galicyjski, gruziński, niemiecki, grecki, gudźarati, haitański, kreolski, hebrajski, hindi, węgierski, islandzki, indonezyjski, irlandzki, włoski, japoński, kannada, koreański, łotewski, litewski, macedoński, malajski, maltański, norweski, perski, portugalski, rumuński, rosyjski, słowacki, słoweński, hiszpański, swahili, szwedzki, tamilski, tajski, turecki, ukraiński, urdu, wietnamski oraz walijski. Tryb on-device (offline) NMT dostępny jest już w aplikacji dla Androida oraz iOS-a.