4chan miał kiedyś perspektywę stania się naprawdę fajną witryną, ale jak to bywa w sieci, został przez użytkowników sprowadzony do takiej postaci, w jakiej go teraz znamy. Internauci zrobili z niego totalne bagno, a nie taka była jego idea.

Na tę chwilę na 4chan może znaleźć hejt, trolling i pełno treści, których normalnie w sieci nie ma, jak na przykład mocno rasistowskie dowcipy. Okazuje się także, że 4chan jest niesamowicie drogi w utrzymaniu i właściciel serwisu ma z nim nie mały problem. Wpływ 4chan’a na obecny kształt internetu jest jednak zauważalny.

Mało kto wie, że właścicielem tej witryny jest pan Hiroyuki Nishimura.

Człowiek ten nie jest jednak w stanie nic na nim zarobić, mimo że serwis cieszy się nadal ogromną popularnością. Zyski z reklam są znikome, bo przecież kto normalny chciałby reklamować się na 4chan’ie., a tylko tacy klienci są w stanie dostarczyć odrobinę grosza. Koszty utrzymania 4chana też nie są małe i tak naprawdę przekraczają zarobki samego właściciela. Pomysł ze wpłatami od użytkowników też nie wypalił, no bo przecież każdy myśli, że to, co znajduje się w sieci, powinno być za darmo. Okazuje się, że przez te problemy może dojść do zmniejszenia zawartości serwisu, ale, co gorsza, do jego zniknięcia z otchłani internetu. Z pomocą 4chan’owi przyszedł biznesmen niecieszący się “dobrą sławą” w sieci. Martin Shkreli — osoba, która podniosła cenę leku na AIDS o 5 tys. procent ma wspomóc serwis finansowo. Pieniądze od niego też mogą się przecież skończyć i wtedy niestety trzeba będzie pożegnać się z tym serwisem.

[vlikebox]

Jak znam specyfikę internetu, to płakać po serwisie długo nie będą i zaraz po jego upadku i tak pojawi się jakieś nowe miejsce tego typu.

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.