Uber ma problemy prawne nie tylko w Polsce. Głównymi przeciwnikami tej platformy są taksówkarze, którzy nie są w stanie konkurować z Uberem pod kątem ceny. Zarzuty dotyczą tutaj przede wszystkim świadczenia usługi przewozu osób bez posiadania wymaganej do tego licencji. W sieci można znaleźć relacje opisujące zatrzymania obywatelskie, czy wręcz napaście. Teraz oliwy do ognia dolewa Ministerstwo Infrastruktury.
Oczywiście nie można uchwalić ustawy, która wprost zakazywałaby działalności Ubera. Po pierwsze byłoby to niezgodne z prawem, a po drugie, zaraz po tym ukazałyby się inne firmy działające w podobny sposób. Aktualnie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa konsultuje projekt ustawy, która miałaby wprowadzić licencję dla firm pośredniczących w przewozie osób. Tak właśnie działa Uber i ten fakt jest pierwszą linią obrony firmy. Jeżeli dochodzi do przestępstwa (choć nie jest to jednoznaczne), to dopuszczają się niego kierowcy współpracujący z Uberem. Tutaj Uber nie jest nawet pracodawcą.
Nowa ustawa może prowadzić do zablokowania w Polsce aplikacji Uber.
Ministerstwo rozważa możliwość rozprawienia się ze źródłem problemu. Ustawa miałaby pozwolić na blokadę programów komputerowych, aplikacji mobilnych, numerów telefonów, platform teleinformatycznych oraz innych środków, które służą do zlecania przewozów przez podmiot nieposiadający licencji w zakresie pośrednictwa przewozu osób. Realizacją tego przepisu miałby zajmować się Urząd Komunikacji Elektronicznej, czyli UKE. Jak na razie nie wiadomo, czy ustawa z takim zapisem wejdzie w życie. Niektórzy politycy wypowiadają się o Uberze w sposób pozytywny. Uważają oni, że platforma ta wzmacnia konkurencję na rynku przewodu osób. Oczywiście taksówkarze są zupełnie innego zdania, o czym świadczył chociażby niedawny protest.
Niektórzy zaczęli obawiać się o naszą prywatność. Padły nawet sugestie, że Rząd będzie podsłuchiwać aplikacje, żeby później je blokować. Nic bardziej mylnego. Ministerstwo będzie karać jedynie te podmioty, które kilkukrotnie złamały przepisy. Jeżeli Uber nie dostosuje swojej polityki do nowych przepisów, to UKE będzie mogło skierować pismo do polskich oddziałów sklepów Google Play oraz AppStore, w którym wyjaśnione będzie, że dana aplikacja jest niezgodna z obowiązującym prawem. Po czymś takim aplikacja przestanie być widoczna w Polsce. Co prawda będzie można ją ściągnąć i zainstalować manualnie, ale na to również jest lekarstwo. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby blokadę wprowadzić na poziomie operatorów telekomunikacyjnych. Wystarczy kilka wpisów i dany serwis zostanie wycięty.
Uber jednak nie ryzykuje walki z lokalnymi władzami. Przykładowo włodarze San Francisco wymusili na kierowcach Ubera zdobycie licencji zawodowej. Mieli na to 30 dni, a Uber kontynuował współprace tylko z tymi kierowcami, którzy dostosowali się do obowiązujących zapisów prawnych.
Źródło: Fundacja Panoptykon