Oliver Dowden, minister cyfryzacji, kultury, mediów i sportu Wielkiej Brytanii, ogłosił zmianę kierunku w podejściu do stosowania urządzeń telekomunikacyjnych Huawei. W efekcie operatorzy nie tylko nie będą mogli kupować nowego sprzętu pochodzącego od dostawców wysokiego ryzyka, ale również będą musieli usunąć urządzenia, które już dzisiaj pracują w ich sieciach 5G.
Wielka Brytania nie chce, żeby chińscy producenci sprzętu telekomunikacyjnego mieli jakikolwiek udział w budowie sieci 5G. Na początku tego roku Huawei został uznany za dostawcę wysokiego ryzyka, co wykluczyło chiński sprzęt z części rdzeniowej sieci 5G, a udział w warstwie radiowej został ograniczony do 35% stacji bazowych. Decyzja ta została podjęta na podstawie ówczesnych analiz Narodowego Centrum Cyberbezpieczeństwa, które uwzględniały zeszłoroczne sankcje nałożone ze strony Stanów Zjednoczonych. Wtedy nic nie wskazywało na to, że Huawei może mieć większe problemy z utrzymaniem ciągłości dostaw i wsparcia technicznego dla starszych produktów. Jednak sytuacja ta zmieniła się wraz z nowymi sankcjami, które odcięły Huawei od komponentów i układów scalonych produkowanych z użyciem amerykańskiej technologii. Brytyjczycy uważają, że sankcje te stwarzają ryzyko dla bezpieczeństwa sieci 5G.
Wielka Brytania podzieliła wykluczenie Huawei z sieci 5G na dwie fazy
Na początku warto zaznaczyć, że brytyjscy operatorzy mogą jeszcze do końca tego roku kupować i uruchamiać nowe stacje bazowe 5G firmy Huawei. Jednak mało prawdopodobne jest to, żeby to robili. W praktyce można spodziewać się zamówień, na zapasowe komponenty, które przydadzą się w przypadku awarii konkretnego sprzętu. Od początku przyszłego roku brytyjscy operatorzy nie mogą kupować od Huawei nowego sprzętu i oprogramowania dla sieci 5G. Jednak dzisiaj trudno jest stwierdzić czy zakaz ten obejmuje również wsparcie techniczne i drobne aktualizacje dla dotychczas zakupionych urządzeń. Takie drastyczne odcięcie kontaktów handlowych z Huawei byłoby dla operatorów niekorzystne. Dodatkowo mogłoby ono stwarzać jeszcze większe problemy związane z bezpieczeństwem sieci 5G.
Druga faza dotyczy terminu całkowitego pozbycia się sprzętu Huawei, który znajduje się w brytyjskich sieciach 5G. Rząd ustalił, że operatorzy będą musieli zdemontować stacje bazowe chińskiego producenta do końca 2027 roku, czyli mają na to 7 lat. Niektórzy twierdzą, że możliwe jest to w 5 lat. Do tego dochodzą również kwestie związane z cykliczną wymianą sprzętu. Może okazać się, że tak długie utrzymywanie urządzeń Huawei bez możliwości instalacji nowego oprogramowania i tak byłoby nieopłacalne. Dlatego można spodziewać się, że pomimo oporu przed ogłoszeniem tego typu decyzji, poszczególni operatorzy przygotują plan wymiany stacji bazowych Huawei, który zajmie mniej czasu.
Pozbycie się Huawei wiąże się z konkretnymi kosztami
Już od około roku słyszymy, że jakiekolwiek wykluczenie chińskiego giganta będzie nie tylko wzrost kosztów budowy sieci 5G, ale również opóźni cały proces. Oliver Dowden podczas ogłaszania decyzji odniósł się również do tej kwestii.
Przyjęte w styczniu tego roku ograniczenia (tj. wykluczenie z sieci rdzeniowej i ograniczenie udziału stacji bazowych do 35%) kosztowały brytyjskich operatorów 1 miliard funtów i opóźniły wdrożenie sieci 5G o 1 rok. Wprowadzenie zakazu kupna nowych urządzeń Huawei podnosi te koszty o dodatkowe 500 milionów funtów i opóźnia rozwój sieci piątej generacji o dodatkowy rok. Dodatkowo wymuszenie wymiany obecnie posiadanego sprzętu dodaje do tej puli kolejne “setki milionów funtów” i kolejne opóźnienia.
Rząd Wielkiej Brytanii szacuje, że kumulatywne opóźnienie we wdrażaniu sieci piątej generacji wyniesie od 2 do 3 lat, a dodatkowe koszty mogą sięgnąć 2 miliardów funtów.
Oświadczenie Huawei
“Przyjęliśmy tę decyzję z rozczarowaniem, ale jest ona przede wszystkim złą wiadomością dla każdego, kto w Wielkiej Brytanii korzysta z telefonu komórkowego. Grozi ona przeniesieniem Wielkiej Brytanii na pas powolnego ruchu w kwestiach cyfryzacji, a także podniesieniem kosztów usług i pogłębieniem cyfrowych nierówności. Zamiast dążenia do lepszych rozwiązań, rząd Wielkiej Brytanii obrał właśnie kurs na gorsze, a my zachęcamy go do ponownego rozważenia tej kwestii. Jesteśmy przekonani, że kolejne restrykcje nakładane na Huawei przez USA nie wpłynęłyby na bezpieczeństwo produktów, które oferujemy w Wielkiej Brytanii.
Niestety, kwestia naszej przyszłości w Wielkiej Brytanii została upolityczniona – nie chodzi tu o bezpieczeństwo, a o amerykańską wojnę handlową. Przez ostatnich 20 lat Huawei koncentrował się na łączeniu ludzi i organizacji w Wielkiej Brytanii i jako odpowiedzialna firma będziemy w dalszym ciągu wspierać naszych klientów.
Planujemy przeprowadzenie szczegółowej analizy tego, w jaki sposób dzisiejsze ogłoszenie wpływa na nasz biznes w tym kraju. Deklarujemy również gotowość do współpracy z rządem w celu ustalenia jak Huawei może nadal przyczyniać się do budowania cyfrowej Wielkiej Brytanii”. – Edward Brewster, Rzecznik prasowy Huawei w Wielkiej Brytanii
Wielka Brytania szuka alternatywy, liczy na Open RAN
Niestety aktualnie nie ma zbyt wielu alternatyw dla 5G od Huawei. Na samym początku brytyjscy operatorzy będą musieli skupić się na rozwijaniu współpracy z Ericssonem i Nokią. Jednak rząd chce ułatwić wejście na brytyjski rynek innym producentom. Jednym z nich jest koreański Samsung, który współpracuje w zakresie 5G również z operatorami ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Oprócz tego wspomina się o japońskim NEC, który chce zyskać na kłopotach Huawei poprzez rozwój technologii Open RAN. Chodzi tutaj o rozwiązanie, które bazuje na dobrze zdefiniowanych interfejsach, co pozwala na współpracę urządzeń różnych producentów.
Przeczytaj również: Nokia stawia na otwarte i przejrzyste 5G – implementuje Open RAN
Oliver Dowden podkreślił, że Open RAN jest interesującą i obiecującą alternatywą, ale nie jest to coś, co można by wdrożyć już dziś. Aktualnie z takiego rozwiązania korzysta jedna sieć działająca w Japonii. Jednak była ona budowana od podstaw. Niestety Open RAN nie może być jeszcze używany w działających od lat sieciach.
Źródło: euronews