Serwisy erotyczne były, są i będą częścią internetu. Nie ma możliwości ich wyeliminowania, no bo i po co. Preferencje seksualne, czy też fantazje, jak to ludzie nazywają, są sprawą bardzo indywidualną i niewymagającą dyskusji.
Chociaż wielokrotnie mówi się, że “moja racja jest mojsza niż twojsza, bo moja racja jest najmojsza“. W przypadku erotyzmu tak to nie działa. Nie każde pary dobierają się idealnie pod względem seksualnym. Nie każdy ma parę. Ludzie szukają więc wrażeń w sieci i niekoniecznie chcą, aby cały świat wiedział o tym, co robią i co lubią. Tym bardziej wyciek tak intymnych danych, jak te z konto serwisów erotycznych szokuje. Już widzę te tłumy smutnych żon, które szukają nazwisk swoich mężów w czasie takiego wycieku. Żarty, żartami, ale takie włamania wcale śmiesznie nie są. Zwłaszcza, dla użytkowników takich portali. Może okazać się, że pojawienie się ich nazwiska na takiej liście może odwrócić ich życie do góry nogami: zniszczyć małżeństwo, czy zabrać pracę. Rzekoma anonimowość w sieci zapewnia użytkownikom możliwość poznania innych bezpruderyjnych osób. Jak się okazuje, nie tak do końca anonimowa.
Tym razem wyciekły dane użytkowników serwisu AdultFriendFinder.
Doszło bowiem do bardzo poważnego włamania, gdzie naruszona zostały mocno zasady bezpieczeństwa. Na wyciek danych narażeni są także użytkownicy, którzy usunęli już konta z tego serwisu. Do Sieci wyciekły bowiem dane 339 milionów kont tego serwisu. Okazuje się też, że w tym znajduje się 19 milionów usuniętych już kont, które nadal były w jego bazie danych, a także 62 miliony kont z serwisu Cams.com oraz 7 milionów z Penthouse.com. Do tej pory nie wiadomo, kto dokonał włamania i co zamierza zrobić z danymi. Dane, które wyciekły to adresy e-mail użytkowników, daty ostatnich logowań, informacje i płatnościach i hasła, które zaszyfrowane były za pomocą SHA-1. Oczywiście, właściciele portalu i osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wcale nie przyznają się do wycieku, ani do luk w bezpieczeństwie. Jakie to standardowe — schować głowę w piasek i udawać, że nic się nie wie. Mówi się jednak, z jedna z luk w systemie została już załatana. Patrząc jednak na ogrom danych, jakie wykradziono, wcale tak wesoło nie jest.
Źródło: ZDNet
[vlikebox]