Niantic bardzo się stara, aby gracze Pokemon GO byli zadowoleni z tytułu. Co chwilę dostarczane są nowe atrakcje w postaci ciekawych i obfitujących w niespodzianki eventy okolicznościowe. Jak mniemam, są zatem nie do końca zadowoleni faktem, iż przelatuje im koło nosa jeden z największych rynków na świecie.
Okazuje się, że chińskie władze doszły do wniosku, że gra Pokemon GO jest zbyt niebezpieczna, aby udostępnić ją tamtejszym użytkownikom.
Chiński rząd powołał się na obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa narodowego i opiekę nad mieszkańcami kraju oraz ich własnością. Trudno się z takim wytłumaczeniem nie zgodzić. W Europie i Stanach Zjednoczonych doszło do kilku incydentów z grą Pokemon GO w tle. Doszło do naruszań cudzej własności (np. wtargnięcia na teren posesji, czy napady i pobicia) a nawet do bezczeszczenia miejsc pamięci narodowej. Z drugiej strony, trochę szkoda tamtejszych graczy. Zwłaszcza że użytkownicy w Azji lubują się we wszystkim, co dotyczy mangi i anime. Poza tym wchodzi tu też kwestia demograficzna. Ciężko jest mi sobie wyobrazić, co stanie się, gdy szał dotyczący Pokemon GO ogarnie tak gęsto zaludnione państwo, jak Chiny. W przypadku naszych ulic było to ciekawe widowisko. W Chinach może być to już niebezpieczne. Na dodatek Chiny są krajem, który bezpieczeństwo obywateli traktuje bardzo poważnie, a rząd lubi mieć kontrolę nad mieszkańcami.
Chiny nie są jedynym krajem, gdzie wprowadzono ograniczenia dotyczące Pokemon GO.
Wiceprzewodniczący Komisji ds. Obrony Rady Federacji Franc Klincewicz zaproponował wprowadzenie ograniczeń dla popularnej gry Pokemon GO. Premiera gry odbyła się w Rosji w lipcu 2016 roku. W przepisie znajdziemy także zakaz łapania pokemonów na terenie miejsc kultu religijnego, przy pomnikach i na cmentarzach. Na liście miejsc objętych zakazem znajdują się również szpitale. Z gry zostało wykluczone także Auschwitz-Birkenau. Problemy z Pokemonami miały także Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, warszawskie Powązki oraz miejsce tragedii 11 września w Nowym Jorku. Te przypadki pokazują, że chińskie władze mają swoją rację, wprowadzają zakaz gry. Nie oznacza to jednak, że gra jest niebezpieczna. Pokazuje to, że ludzie nie mają umiaru w korzystaniu z niej. Zawsze uważałem, że to nie Internet ogłupia. On daje głupkom miejsce do popisywania się. Pokemon GO to jedno z największych mobilnych wydarzeń 2016 roku. Nic dziwnego, że przyciągnęło wiele osób. Jednak nie każdy z graczy musi myśleć racjonalnie. Gra w krótkim czasie zdobyła serca ludzi na całym świecie i zachęciła ich wszystkich do (często wspólnego) spacerowania. Niestety nie wszyscy potrafili zachować się podczas zabawy odpowiedzialne.
[vlikebox]
Nikt nie neguje gier z rozszerzoną rzeczywistością.
Mają one bardzo wielki potencjał. Okazuje się jednak, że społeczeństwo musi nauczyć się z nich korzystać. Taki model gry może jednak powodować pewne zagrożenia. Samo naruszanie miejsc pamięci to jedno. Wielokrotnie słyszeliśmy o wypadkach w trakcie grania w Pokemon GO, jak choćby na autostradzie czy potrąceniach przez samochód, bo ktoś zapatrzył się w ekran swojego smartfona. Poza samym Pokemon GO, rząd Chin zablokował także wszystkie pochodne gry tego typu. Uznał, że rozszerzona rzeczywistość jest groźna dla ludzkiego życia. Dopóki zagrożenie ze strony AR będzie tak wysokie, dopóty nie będzie można cieszyć się tymi rozwiązaniami na terenie Chin. Chiński urząd do spraw cenzury ma duże obawy co do samej idei gier tego typu. Chinom nie podoba się także funkcja śledzenia lokacji. Firma Niantic nie chce sprawy komentować, ponieważ w tym momencie jest skupiona na innych sprawach.
Chiny dołączyły tym samym do Iranu.
Tam także rząd dba o bezpieczeństwo narodowe i zabronił premiery Pokemon GO. Podobny los spotkał również hitowe Clash of Clans. Decyzję podjęła Wysoka Rada ds. Przestrzeni Wirtualnej, oficjalna instytucja nadzorująca działalność internetową. Iran poszedł w ślady krajów, które wyrażają zaniepokojenie zagrożeniami, jakie wprowadza gra Pokemon GO. Doniesienia z ubiegłego miesiąca mówiły, że irańskie władze przed wydaniem zakazu chciały sprawdzić, do jakiego stopnia twórcy gry są skłonni z nimi współpracować.
Okazało się, że irańskie władze szczególnie zabroniły gry swoim żołnierzom.
Według służb może to prowadzić do wycieku newralgicznych informacji, m.in. usytuowania obiektów wojskowych. Indonezja zakazała z kolei policjantom polowania na pokemony w czasie służby. Obawy dowództwa budzi także możliwość, że żołnierze będą ściągać zainfekowane wersje gry, które będą służyć do nielegalnego przechwytywania danych z ich telefonów. Takie zakazy dotyczą także części Europy, ponieważ jeden z francuskich graczy został zatrzymany, gdy za pokemonem wszedł na teren bazy wojskowej. W Arabii Saudyjskie, jeden z duchownych ogłosił, że gra jest niezgodna z Islamem. Chodzi o “zakazane wizerunki” i naruszenie obowiązującego w islamie zakazu hazardu.
Pamiętajmy także, że nie jest to pierwsza aplikacja zablokowana przez chiński rząd.
Tamtejsi mieszkańcy nie mają swobody w korzystaniu z usług Google, takich jak na przykład Google Maps. Chiny nie przyjęły także aplikacji Facebook. Nie mają taż dostępu do YouTube i samej wyszukiwarki Google. W sieci możemy znaleźć plotki o tym, jakoby sprawa Pokemon GO w Chinach była dalej w toku. Podobno decyzja o niewypuszczeniu gry nie jest ostateczna. Specjalne organy badają zagrożenia ze strony gry i jej wpływ na społeczeństwo. Wiadomo, że Chiny to największy rynek mobilny na świecie i Niantic dużo straci bez dostępu do takiej ilości potencjalnych graczy. Nie zostanie jednak na lodzie. I bez chińskiego rynku Pokemon GO wciąż przynosi około 2 milionów dolarów zysków dziennie, co dalej robi wrażenie.
Źródło: Reuters