Nikt nie lubi problemów technicznych, ale najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest szczere wyjaśnienie sytuacji. Studio odpowiedzialne za Pokemon GO nie miało zresztą innego wyboru, ponieważ w planach ma organizację wydarzeń podobnych do Pokemon GO Fest, czyli europejskie Safari Zone. Teraz Niantic wie, że musi przygotować się do nowych eventów dużo lepiej.
Twórcy Pokemon GO nie mogą sobie pozwolić na drugą taką wpadkę, ale nie wszystko zależy od nich. W Chicago nie zawiodły tylko serwery Niantic, mówi się również o niewystarczającej przepustowości sieci LTE amerykańskich operatorów. Pokemon GO Fest w Chicago miało być imprezą, która uczci pierwszą rocznicę premiery gry. Z tej okazji Niantic przygotowało atrakcję dla 20 tysięcy zarejestrowanych uczestników. Wejściówki kosztowały 20 dolarów i wyprzedały się w 10 minut. Oczywiście studio zwróciło pieniądze, ale niektórzy zapłacili za nie dużo więcej, ponieważ odkupili je od innych osób. Nawet rekompensata w postaci PokeCoin’ów o wartości 100 dolarów nie jest tutaj wystarczająca. O ile gracze byli w stanie rok temu wybaczyć początkowe problemy techniczne, to tym razem nie potrafią zrozumieć takiego obrotu spraw.
Zeszłoroczne problemy Pokemon GO były spowodowane zbyt dużą popularnością gry.
Niantic nie spodziewało się, że ich jakby nie patrzeć dość prosta gra spotka się z aż takim zainteresowaniem ze strony graczy na całym świecie. Serwery Pokemon GO nie były w stanie wytrzymać ruchu generowane przez wszystkich trenerów. Była to również świetna okazja do przetestowania wydajności Google Cloud Platform. To właśnie tam znajdują się serwery, na których działa najpopularniejsza gra mobilna ubiegłego roku. Dla przypomnienia Pokemon GO wygenerowało ruch 50 razy większy, niż wynosiła początkowa estymacja. Tym razem Niantic znało dokładnie liczbę uczestników, więc studio mogło się do wszystkiego przygotować.
Operatorzy komórkowi wiedzieli, na jaki ruch powinni przygotować swoje sieci.
Niantic dostarczyło wszystkim operatorom szczegółowe informacje na temat ilości uczestników imprezy oraz wymaganej przepływności danych dla każdego użytkownika. Część z operatorów stwierdziła, że ich obecna infrastruktura obecna w Grant Park jest na to przygotowana. Niektórzy natomiast postanowili na czas eventu zwiększyć pojemność swojej sieci poprzez dostawienie przewoźnych stacji bazowych, czyli COW (Cellular on Wheels). Zrobił to m.in. Sprint, który jest oficjalnym sponsorem Pokemon GO. Niantic nie wymienia pozostałych operatorów z nazwy, ale daje do zrozumienia, że stacje bazowe były przeciążone. Niektórzy próbowali rozładować ten ruch hotspotami Wi-Fi, ale nie rozwiązało to wszystkich problemów.
Verizon nie widzi problemu po swojej stronie, za całość obwinia Niantic.
Jeden z operatorów wprost stwierdził, że za porażkę Pokemon GO Fest w Chicago odpowiada studio. Jako dowód wskazuje fakt, że w tym czasie ich klienci mogli korzystać z innych usług, a problem był tylko z dostępem do tej jednej gry. Jednak Niantic wskazuje na to, że musiało dwa razy dopracowywać konfigurację swoich serwerów. Pierwsza zmiana rozwiązywała problem z zawieszaniem się aplikacji. Jednak drugi problem wynikał z przeciążenia stacji bazowych. Powodowało to problemy z zalogowaniem się do Pokemon GO przy występowaniu dużych opóźnień. W takim przypadku faktycznie inne usługi, jak np. YouTube, mogły działać bez zauważalnych problemów. One nie są aż tak wrażliwe na zwiększone opóźnienie przesyłu pakietów.
Podczas imprezy trenerzy złapali ponad 7,7 mionów Pokemonów.
Przy czym 440 tysięcy z nich było legendarnymi stworkami. Przy okazji zostało stoczonych 69 tysięcy rajdowych bitew. Jednak impreza trwała tak naprawdę na całym świecie. W tym samym czasie trenerzy Pokemon GO z całego świata stoczyli w sumie 4,6 miliona bitew, złapali 500 milionów stworków, z czego ponad 1,9 miliona z nich było legendarnymi Pokemonami. Ciekawe ile w tym czasie gracze wydali na mikropłatności. Szefowi Niantic nie wypadało w takim momencie podawać tych danych, ale pewnie poznamy je w najbliższej przyszłości. Nie od dziś wiadomo, że to właśnie okolicznościowe eventy przyciągają graczy do Pokemon GO. Niantic w tym czasie obserwuje nie tylko większy ruch na serwerach, ale również wzrasta ilość transakcji. Gracze chcą jak najwięcej skorzystać na okresowych bonusach, więc kupują przedmioty, które ułatwiają im rozgrywkę.
Wygląda na to, że Niantic solidnie wyciągnęło wnioski z wydarzeń w Chicago. Wydawca Pokemon GO poinformował dzisiaj, że wcześniej zaplanowane na sierpień eventy związane z Safari Zone zostają przełożone. Początkowo miały one odbyć się 5 sierpnia (Kopenhaga i Praga) oraz 12 sierpnia (Sztokholm i Amsterdam). Odbędą się one jesienią tego roku, ale dokładna data nie została jeszcze podana. Co ciekawe, studio nie przekłada pozostałych wydarzeń. Chodzi tutaj o eventy zaplanowane na 14 września (Japonia, Jokohama) oraz 16 września w Oberhausen (zachodnie Niemcy), Paryżu i Barcelonie. Pozostaje mieć nadzieję, że organizatorom wystarczy czasu, aby przygotować wszystko tak, jak należy. Pokemon GO Fest jest lekcją nie tylko dla Niantic, ale również dla operatorów. Wydarzenia z Chicago pokazują, że LTE zapewnia szybki Internet mobilny, ale nie radzi sobie z dużą ilością użytkowników aktywnych w tym samym czasie.