O sukcesie Pokemon GO mówi się dużo, bo jest to sukces mocno zauważalny.
Gdzie nie wyjdziesz na ulice, możesz spotkać grupkę ludzi z telefonami podłączonymi do power banków, którzy wykonują charakterystyczne ruchy ręką. W momencie, kiedy gra ta stawiała pierwsze kroki na rynku, myślałem, że będzie to kolejny tytuł dla nerdów, których przeniesie w czasy ich dzieciństwa. Wtedy właśnie na szkolnych korytarzach rozbijali Tazo, aby złapać upragnionego Meew. Okazało się jednak, że wspólna produkcja Niantic i Nintendo znana jako Pokemon GO obiegła cały świat i pozwoliła tym firmom zarobić naprawdę spore pieniądze.
Mimo braku funkcjonalności, które znamy z konsolowych wydań tego tytułu, Pokemon GO radzi sobie na rynku wręcz rewelacyjnie.
Pokusiłbym się o stwierdzenie, że bije na głowę tytuły znane z konsol i komputera PC. Jednakże to, że tak prosta gra mobilna podbiła serca milionów graczy na całym świecie, jest zaskakujące. Ten, kto zaczynał od Pokemon na konsolach, jak choćby GameBoy, zna trochę inny system prowadzenia gry, niż zaimplementowany w mobilnej wersji Pokemon. W wersji na telefon bardziej skupiono się na mechanizmie zbierania Pokemonów i walkach dla zajęcia Gymu. Gry konsolowe bardziej opierają się na walkach z innymi trenerami i ich podopiecznymi. Wielu graczy nie raz informowało, że brakuje im w Pokemon GO walk PvP. Muszę jednak przyznać, że stworzenie takiego trybu w grze, gdzie trzeba chodzić z telefonem po mieście, jest nie lada wyzwaniem. Ciężko mi jest sobie wyobrazić, jak kilku zapaleńców stoi na środku chodnika i nie chce przepuścić ludzi, bo mają walkę. Jest to lekko nieodpowiedzialne i niepoważne. Mimo to, na myśl o walkach PvP wielu graczy ma z podniecenia ciarki na rękach. Nie mówię, że w trakcie pojawienia się pierwszej generacji nie było rozrywki. Oczywiście, że była i to niemała. Parki były przepełnione graczami Pokemon, a w miejscach dziennych lur można było spotkać spore skupiska ludzi — tego się nie da zapomnieć. Również dużo ludzi się poznało dzięki Pokemon GO.
[vlikebox]
Ludzie jednak tęsknią za trybem multiplayer i nie ma co się dziwić.
Nawet w czasach, kiedy nie było Internetu mobilnego, a ten stacjonarny miał mało kto, GameBoy’e łączyło się ze sobą za pomocą kabla, aby wspólnie pograć. Już wtedy jakoś tę sprawę rozwiązali. Dzięki takiemu połączeniu gracze mogli nie tylko walczyć, ale także wymieniać się okazami Pokemonów. Gra do tego zachęcała, bo w bliźniaczych edycjach Pokemon Red i Pokemon Blue brakowało kilku okazów, które można było zdobyć tylko w drugiej grze. Oczywiście, możliwy był także turowy system walk. Nie, żebym był jakimś wielkim zwolennikiem turówek, ale było to ciekawe rozwiązanie, jak na tamte czasy. Gry Pokemon wtedy bardzo wciągały, bo aby wytrenować swojego podopiecznego, trzeba było poświecić wiele godzin. Smutne jest to, że Pokemon GO nie ma ani systemu wymiany, ani tym bardziej walk PvP.
Okazuje się, że chyba kierownictwo Niantic ulitował się nad postami graczy z całego świata.
Nareszcie potwierdzili oni plotki dotyczące pojawienia się nowych funkcjonalności. Jest to o tyle prawdopodobne w realizacji, gdyż wiadomość ta wypłynęła od samego CEO firmy Niantic. John Hanke zapewnił, że już niebawem w grze pojawią się dwie najbardziej upragnione przez graczy funkcjonalności, czyli walki PvP i wymiana stworków Pokemon pomiędzy graczami. Niestety, nie podał on żadnych ram czasowych, w jakich miałoby to zostać wprowadzone do gry. Nie umarł też temat eventów przypisanych do lokalizacji. Rok temu nie udało się nic takiego zorganizować, ale teraz Niantic ma to nadrobić.
Eventy są naprawdę w moim sercu i to jest coś, co chciałbym rozwiązać w roku 2017. To skomplikowane, ze względu na skalę jaką osiągnęło Pokemon GO.
Są jednak pewne tematy, które intrygują w przypadku wprowadzenia nowych funkcji do gry. Ciekawi mnie choćby, jak rozwiążą przekazywanie pokemonów pomiędzy osobami z różnymi poziomami. Interesujące jest też to, czy gracza będzie można wyzwać tak po prostu, czy będą do tego wyznaczone specjalne punkty. Nie wiadomo również, czy pojawi się system powiadomień, których informowałby graczy niezalogowanych do gry o przychodzących zaproszeniach do walki oraz handlu. Jakość sobie nie wyobrażam, aby na mapce umieszczać wszystkich trenerów, którzy będą w pobliżu.
Możliwe, że najpierw trzeba będzie zapraszać się znajomych, jak choćby na portalach społecznościowych.
Można by było stworzyć bazę graczy, ala Facebook, ze zdjęciami Pokemon, levelem, osiągnięciami, a w systemie notyfikacji zaznaczać opcje “informuj, jak jest w pobliżu”. Na pewno rozwiązałoby to problem chaosu na mapie, która już teraz jest za mała, aby pomieścić wysp Pokemon, gdy jest obszerny spawn. Cokolwiek nie zrobią, to taka zmiana na pewno przyciągnie nie tylko znudzonych graczy, ale również nowe osoby. Ciężko mi uwierzyć, że Niantic spoczęło na laurach i już się grą nie interesuje. Po takim “bum”, jakie zrobili pojawieniem się gry na rynku na pewno mają pomysły na kolejną rewolucję. Wymaga to jednak ogromnego nakładu pracy wielu programistów, testerów i administratorów. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby funkcje te zostały już wstępnie oprogramowane, a teraz trwałyby wewnętrzne testy. Nikt przecież nie będzie informować o pojawieniu się dodatku do gry, gdy testy wykazują błędy, albo coś nie działa tak, jak powinno. Wolę już taki podejście, niż wypuszczanie niedopracowanych produktów.
[vlikebox]
Sam Hanke powiedział, że “Głównym celem Pokemon GO w tym momencie jest zbudowanie funkcjonalności, które będą nagradzać grę opartą na współpracy, oferując więcej niż tylko łapanie”.
Oczywiście, nikt nie powie, że za dwa miesiące, lub krócej dostaniecie coś w prezencie. Odniósł się on jednak bezpośrednio do pytania o zapowiadane od dawien dawna system wymiany/handlu oraz walki PvP, czyli starcia odbywające się bezpośrednio między graczami, a nie tylko z zostawionymi przez nich w Gym’ie podopiecznymi. I to jest ważne. Zapewnił, że skończą tę funkcję już niedługo, także musimy uzbroić się jeszcze w cierpliwość. Nie są to jednak wszystkie nowości, o jakich zapewnił Hanke. Okazuje się, że Niantic planuje na ten rok trochę więcej zmian. Hanke otwarcie stwierdził, że druga generacja na pewno wejdzie do Pokemon GO w całości. Nie podał jednak żadnego terminu. Wierzy, że odłożenie prac nad nowymi funkcjami na rzecz naprawy błędów było najlepszym krokiem, jaki jego firma mogła zrobić. CEO Niantic jest także niezadowolony z systemu Gymów, jaki w tej chwili znajduje się w grze. Jest dla niego mocno prymitywny i wymaga dopracowania. Chciałby on osiągnąć większą głębię, nakłaniając graczy do ścisłej współpracy.
Możliwe, że jeżeli CEO Niantic nie wali tylko tekstami dla marketingu, to już niedługo Pokemon GO już może mieć zupełnie inny kształt niż obecnie. Nikt nie wie kiedy może to nastąpić, więc pozostaje nam tylko cierpliwie czekać.
Źródło: Waypoint