Korzystanie z sieci bez sprawnego i aktualnego programu antywirusowego jest jak seks bez zabezpieczeń — prędzej czy później coś złapiesz. Na tę chwilę nawet użytkownicy Linuxa nie są stuprocentowo bezpieczni. Chociaż w ich przypadku jest tych zagrożeń o wiele mniej i mają mniejsze pole manewru. Jednakże dobrą praktyką jest używanie programu antywirusowego i to najlepiej tego z płatnej półki. Ceny może nie są uderzająco wysokie ani strasznie niskie, ale jest to oprogramowanie, w które warto zainwestować. Co roku zmieniają się też rankingi tych najlepszych. Jedni odpuszczają, inni przykręcają śrubę. Zobaczmy, kto zatem zbiera laury tym razem.
Zagrożenia, które czekają na użytkowników sieci, mogą być przyczyną poważnych problemów z systemem operacyjnym oraz całym sprzętem komputerowym. Nie można ich bagatelizować. Aby nie dać się tym zagrożeniom, należy zadbać o odpowiednią ochroną komputera. Co jest jeszcze ważne — aby ochrona była skuteczna, należy zainstalować program antywirusowy jeszcze przed podłączeniem komputera do Internetu. Jest to jak najbardziej logiczne podejście.
Zacznijmy od tego, że cena też odgrywa istotną rolę. Nie każdy użytkownik może sobie pozwolić na drogi program antywirusowy.
Mamy o tyle fajnie, że istnieją porównywarki cenowe, jak choćby Skąpiec czy Ceneo, gdzie możemy porównać sobie różne oferty pod kątem ilości gotówki, jaką będziemy musieli na program wyłożyć. Jeżeli jesteśmy zainteresowani tańszymi rozwiązaniami, to jedną z opcji będą oczywiście programy darmowe, ale nie chciałbym się dzisiaj na nich skupiać, ponieważ ich “niezawodność” pozostawia jednak wiele do życzenia. Można jednak kupić licencję niedrogo i mieć fajną aplikację. Za Bitdefender Mobile Security Premium (wersja na telefony komórkowy) lub Bitdefender Internet Security (wersja na komputery) zapłacimy odpowiednio 35 zł i 64 zł. Licencja, jaką wykupimy za te pieniądze, będzie ważna 12 miesięcy i obowiązuje na jedno stanowisko. Ciekawą opcją jest też licencja na AVG Internet Security. Za licencję jednostanowiskową zapłacimy 59 zł i jest to opcja na 24 miesiące. Osobiście jednak nie przepadam za AVG. Moim faworytem od zawsze były produkty firmy ESET, które tanie nie były, jednakże tym razem ESET przygotował też tańszą wersję. ESET NOD32 Antywirus na 12 miesięcy kosztuje średnio 96 zł. Przy czym przedłużenie tej licencji o kolejne 12 miesięcy będzie nas kosztować już 69 zł. Jest to także licencja na jedno stanowisko. Jeżeli chcemy zakupić pełny pakiet ochronny, mamy do wyboru kolejny produkt firmy ESET, czyli Smart Security. W cenie 137 zł dostaniemy antywirusa, antyspaware, anti-theft, antyphising, livegrid, firewall, antyspam, kontrolę rodzicielską, blokadę exploit i botnet, ochronę bankowości i jeszcze kilka dodatków. Jest to ładna paczuszka, a cena jeszcze nie zabija. Jest to bowiem licencja na rok na jedno stanowisko. Przedłużenie tej licencji jest już tańsze, bo wynosi 95 zł za kolejne 12 miesięcy.
Tak wygląda krótka analiza ofert sklepów z oprogramowaniem komputerowym. Co zatem jest warte Waszych pieniędzy?
Znane pisma komputerowe co jakiś czas raczą nas przeróżnymi rankingami programów antywirusowych. Wydawałoby się, że kryterium wyboru powinno być jedno: jak najmniejsza ilość niewykrytych zagrożeń. Jednak po dogłębnej lekturze okazuje się, że nie jest to takie proste. Pod uwagę należy jeszcze wziąć fałszywe alarmy, wpływ na wydajność, wykrywalność nieznanych zagrożeń, ochrona przed malware i phisingiem oraz szybkość reakcji na nowe zagrożenia (tj. aktualizacji). Dlatego przy wyborze najlepszego dla nas programu antywirusowego najlepiej jest posłużyć się wynikami testów wykonanych przez niezależne firmy specjalizujące się w tej dziedzinie.
Jedną z firm tego typu jest AV-Comparatives, które regularnie udostępnia wyniki swoich testów oraz opisuje stosowaną metodologię. Zatem, które programy są najlepszym wyborem dla użytkowników domowych?
Firma AV-Comparatives regularnie publikuje raporty swoich testów. Widać, że podchodzą do sprawy poważnie i są w pełni transparentni. Żeby wybrać najlepszy program antywirusowy dla użytkowników domowych, przeanalizowałem najważniejsze raporty dostępne pod TYM adresem.
Skanowanie plików: test polegał na przeskanowaniu przez każdy z programów ponad 160 000 zainfekowanych plików. Co ciekawe, firma dała wszystkim producentom tydzień na zaktualizowanie baz wirusów. Również połączenie z Internet było aktywne, zatem programy mogły w pełni skorzystać ze swoich funkcji chmurowych. Sprawdzony został również poziom fałszywych wykryć.
Wydajność: firma przebadała wpływ poszczególnych pakietów bezpieczeństwa na szybkość kopiowania plików, rozpakowywania i pakowania archiwów, instalowania i uruchamiania aplikacji oraz pobierania plików. Jednak, żeby przyjąć wspólny mianownik, inżynierowie z AV-Comparatives postanowili posłużyć się wynikiem z benchmarks PC Mark 8 Professional Edition. Za wynik odniesienia (tj. 100%) przyjęto rezultat bez zainstalowanego pakietu bezpieczeństwa. Następnie do tego wyniku dodano punkty z autorskiego testu firmy. Do zdobycia było w sumie 175 punktów (100 za benchmark PC Mark 8 i 75 za test autorski).
Usuwanie malware: test ten polegał zainstalowaniu programu antywirusowego na już zainfekowanym komputerze. Następnie oceniano, jak sprawnie program poradzi sobie z usunięciem szkodnika. Ocenie podlegały takie czynniki skuteczność usunięcia (tj. czy po wirusie zostały jakieś ślady) oraz poziom trudności akcji (tj. czy obyło się bez trybu bezpieczeństwa oraz używania LiveCD). Test został przeprowadzony na próbce 35 różnych wirusów.
Real-World Protection Test: ciekawa metodologia, która polega na odwiedzeniu kilkuset zainfekowanych stron WWW miesięcznie oraz pobrania z nich plików. W przeanalizowanym okresie (tj. od początku lutego do końca maja tego roku) firma AV-Comparatives użyła w testach 1561 stron. Co ciekawe autorzy tej metodyki zaznaczają, że wynik 100% nie oznacza wcale, że przetestowany program oferuje niezawodną ochronę. Wynik ten oznacza po prostu to, że program wykrył wszystkie zagrożenia użyte w teście.
Wynik końcowy: przy ocenie programu antywirusowego trzeba wziąć pod uwagę różne czynniki. Sam wskaźnik poziomu wykrywalności to za mało. Przecież nikt nie chce, żeby jego komputer zaczął przymulać po zainstalowaniu antywirusa czy co chwile oglądać nieprawdziwe komunikaty o znalezionych zagrożeniach. Dlatego też poszczególne czynniki uwzględniłem w następujący sposób w ocenie końcowej:
- skanowanie plików: od 0% do 30%,
- wydajność: od 0% do 20%,
- usuwanie malware: od 0% do 15%,
- test Real-World: od 0% do 30%,
- fałszywe alarmy: od 0% (za 15 lub więcej fałszywych wykryć we wszystkich testach) do 5% (za 0 fałszywych wykryć).
Walka na podium była zacięta, najlepszymi okazali się Bitdefender Internet Security oraz Kaspersky Internet Security. Różnica w punktacji wyniosła zaledwie 0,1%.
Co zatem wybrać? Porządny program antywirusowy powinien mieć niemal 100% poziom wykrywalności wszelkich zagrożeń. Czasami jednak nawet najlepszemu oprogramowaniu może się przytrafić błąd. Wtedy musimy liczyć na jak najskuteczniejszą naprawę naszego systemu operacyjnego. We wszystkich tych kategoriach, najlepiej wypadają rozwiązania od Bitdefender i Kaspersky. Tę dwójkę można polecić każdemu z czystym sercem. Generują również niewiele fałszywych alarmów, pamiętajcie, że używanie zabezpieczeń, które są upierdliwe i ekranik z informacją o zagrożeniu wyświetla się non stop, to korzystanie z komputera w takich warunkach przestaje być przyjemne, a robi się mocno irytujące. To zupełnie jak z informacją o możliwości aktualizacji systemu do Windows 10.