Połączenie człowieka z maszyną jest ciekawe, ale i przerażające. Na samą myśl o takiej konfiguracji przechodzą mnie ciarki po całym ciele. Może to kwestia tego, że naoglądałem się za dużo science-fiction, a może po prostu nie jestem rewolucjonistą. Dlatego właśnie na pomysł Google patrzę bardzo niepewnie, wręcz ze strachem w oczach, aczkolwiek uważam, że jest to nieuniknione.
Google opatentowało pomysł wszczepienia komputera w ludzką gałkę oczną. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Niby fajnie i innowacyjne, ale strach pozostaje. Jest to niby tylko patent, ale wierzę w to, że ten akurat zostanie zrealizowany.
Google opisał już też, jak cały mechanizm działa, jaki miałby towarzyszyć temu komputerkowi.
Najpierw należałoby wyciąć prawdziwą soczewkę, a następnie wstrzyknąć płyn wraz z elektronicznymi częściami sprzętu. Po stwardnieniu płynu ciśnienie wewnętrzne oka powinno utrzymać urządzenie na swoim miejscu. Proces wydaje się nie tylko zagrażający oczom, ale i… nieodwracalny. Jak w przypadku każdej operacji, czy zabiegowi chirurgicznemu. Co więcej, komputer zasilany miałby być poprzez antenę zbierającą energię.
Taki komputer może jednak się przydać, czy mi się to podoba, czy nie.
Po pierwsze i chyba najważniejsze, zwłaszcza dla osób z wadami wzroku — mógłby pożegnać okulary i szkła kontaktowe, korygując lub niwelując wady wzroku. Google wspomina także o różnych sygnałach, które taki komputer mógłby odbierać i wysyłać. Mamy tego trochę na rynku teraz. Przecież nie stanowiłoby żadnego problemu odbieranie GPS, LTE i innych podobnych. Zdajecie sobie sprawę, do ilu informacji mielibyśmy wtedy dostęp na szybko. Osoba z takim sprzętem byłaby przecież pod stałym monitoringiem, przekazując wszelkiej maści dane praktycznie całą dobę. Masakra!
Na razie jest to jednak tylko patent. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale ja uważam, że ludzkość nie dorosła jeszcze do takich nowinek.
Oglądałem też ostatnio serial, który utwierdza mnie w tym przekonaniu. Polecam wszystkim, który myślą inaczej.