Od kilku dni w sieci krąży filmik pokazujący, przeglądarkę internetową Edge, jako najbardziej energooszczędną przeglądarką w sieci. Ciekawy? Możliwe, ale tylko dla tych, którzy nie znają się na robieniu testów. Musicie mi uwierzyć, że takich ludzi w sieci jest wiele, ale nie na tyle, aby Internet dał się zrobić w balona. Wracając do samego testu, to nie pisałem o nim, nie zamieszczałem filmiku, bo merytorycznie był słaby. W trakcie robienia testu i w późniejszym opisie jest tyle błędów, że wyniki są nieprawdziwe. Zastanawiające jest, czy przypadkowych, czy zaplanowanych…
Microsoft liczył na to, że niewiedza użytkowników jest na tyle wysoka, że będzie można ich zrobić w balona. Tak się jednak złożyło, że drugim wygranym w teście Microsoft była przeglądarka Opera. Aplikacja ta miała jednak o wiele gorszy wynik niż Edge. Trochę ich to ukuło, zwłaszcza że ostatnimi czasy dość mocno reklamują swój Tryb Oszczędzania Energii. Twórcy tej aplikacji chyba się wściekli, bo postanowili obalić test Microsoftu i udowodnić, że wyniki ich testu były lekko mówiąc naciągnięte.
Firma z Redmond oprócz tego filmu przedstawiła jeszcze kilka innych wykresów dotyczących zużycia energii, ale na każdym z nich przeglądarka Edge wypadała lepiej od konkurencji. Najciekawszy i najbardziej zakłamany był jednak sam film.
Test Microsoftu wywołał u mnie lawinę śmiechu. Firma nie podała specyfikacji sprzętu, na którym testy zostały wykonane, a na filmiku zamieszczonym w sieci widzimy w kółko odtwarzany z sieci streaming. No oni chyba sobie żarty robią, że tylko do tego służy przeglądarka. Owszem, w dużej mierze odtwarzamy filmy z sieci, ale nie tylko to robimy. Mamy otwarte mnóstwo zakładek, siedzimy na portalach społecznościowych, mamy radia internetowe, których słuchamy. Testy mają przecież odzwierciedlać takie środowisko, jakie jest naturalnie. Muszę z czystych sercem przyznać, że test Microsoft jest badaniem na poziomie studentów pierwszego roku, którzy dociągają wyniki laborki w tzw. “PaitLabie” (chodzi o dorysowywanie wykresów w Paincie, jak laborka poszła nie tak). Trochę to żenujące, nieprawdaż? Nie wydaje mi się, aby test Microsoftu odzwierciedlał to, co na co dzień robimy, korzystając z przeglądarek internetowych. No, chyba że Edge nadaje się tylko i wyłącznie do oglądania stremingu. Dodam jeszcze, że do tej pory nie wiadomo, na jakich wersjach danych przeglądarek testy Microsoft były robione i czy włączono w Operze blokowanie reklam, które znacznie usprawnia działanie tej przeglądarki.
Opera nie pozostała dłużna firmie z Redmont i wytknęła im te błędy, które w sieci także zauważono.
Twórcy przeglądarki Opera udostępnili bowiem na swoim blogu rezultat własnych testów, w których sprawdzają, jak długo takie same laptopy będą działać z uruchomionymi poszczególnymi przeglądarkami. Uśmiałem się, jak małe dziecko, gdy zobaczyłem, że ktoś w tak brutalny sposób postawił się gigantowi z Redmont. Sprawa nie pozostawia wiele do komentowania, bo wiadomo, że Microsoft nadciągnął wyniki testów na swoją korzyść, a film można bardziej określić jako niskobudżetową reklamę, niż wyniki testów, na których naprawdę można się opierać. W teście firmy Opera użyto laptopa o modelu Lenovo Yoga 500 z procesorem Intel i3–5005U, 4GB pamięci operacyjnej i dyskiem 500 GB. Całość działała pod kontrolą systemu operacyjnego Windows 10, a test polegał na uruchomieniu skryptu wykonującego różne czynności poprzez przeglądarkę. Moim zdaniem, testowi Opery już bliżej do odwzorowanie codzienności. Laptop nie jest silnie powiązany z marką, mamy jego specyfikację, a test wykonuje różne zadania tak, jak robi to człowiek na co dzień.
Nie trudno się domyślić, że wyniki testów, które przeprowadziła Opera, były odmienne.
Opera nie mogła przeprowadzić takiego samego, ani nawet podobnego testu co Microsoft, bo test z Redmont “owiany jest wielką tajemnicą“. Opera ponowiła swój własny test, którego założenia są znacznie bliższe temu, jak wyglądają realia korzystania z przeglądarki. Różnica między programem Edge wyniosła 43 minuty. Chrome okazał się gorszy aż o godzinę i 1 minutę. Jest tylko jeden szkopuł. Opera także nie do końca była uczciwa, ponieważ odpaliła testy na wersji rozwojowej swojej aplikacji, a nie stable, a to może mieć wpływ na wynik.
Tak naprawdę moim zdaniem ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, która przeglądarka najmniej obciąża akumulatory laptopów. Jest to proces bardzo złożony. Za jakiś czas przecież może się okazać, iż tak naprawdę zwycięzcą jest Chrome, bo Google też postanowi opublikować swoje porównanie. Ciężko, aby w swoich testach sławił konkurencję. Może to jakiś pomysł dla testerów, aby oni odpalili takie testy u siebie. Wtedy wyniki będą bardziej wiarygodne.
Dla porównania, mam dla Was oba filmiki. Sami możecie ocenić, czy jakiś test was przekonał, czy nie.
Filmik z testów Opera
Filmik z testów Microsoft: