Ostatnimi czasy, kiedy zacząłem nałogowo analizować wyniki finansowe większych i mniejszych spółek, doszedłem do wniosku, że chcąc nie chcąc chyba nie rozumiem współczesnej ekonomii. Nie jestem też taką osobą, która chciałaby, aby wszystko samo przeszło, także próbowałem. Czytałem, analizowałem, ale nijak nie kapuje podejścia wielkich ekonomistów tego świata. Co jest nie halo? Byłem mocno zszokowany podejściem znawców od wyników finansowych Apple, Google, Samsunga. Teraz jeszcze bardziej szokują mnie wieści o wynikach Spotify.
Zacznijmy może od tego, że Spotify w całej historii swojego istnienia nie zarobiło ani złamanego centa na czysto. Nie klasyfikuje ich to na najlepszej pozycji w naszych oczach, a jest podobno jest się czym szczycić.
Spotify istnieje od 10 lat, a zysków nie widać. Skąd zatem taki zachwyt?
Jeżeli spojrzymy w wyniki finansowe firmy to owszem, jesteśmy w stanie zauważyć aż 80% wzrost przychodów. Całkiem ładnie, ale dalej widzimy także niesamowite straty. Spójrzmy może dla pewności na wyniki z ostatnich lat:
- 2010 r.: przychody 98 mln dolarów, strata 38 mln dolarów,
- 2011 r.: przychody 243 mln dolarów, strata 59 mln dolarów,
- 2012 r.: przychody 575 mln dolarów,, strata 78 mln dolarów,
- 2013 r.: przychody 746,9 mln euro, strata 93,1 mln euro,
- 2014 r.: przychody 1,08 mld euro, strata 162 mln euro,
- 2015 r.: przychody 1,95 mld euro, strata 173 mln euro,
Jakoś ciężko mi jest sobie wyobrazić biznes, gdzie przez tyle lat dokłada się do interesu, bo to po prostu nie powinno tak działać. Może jestem słabym ekonomistą, ale to jest mocno nierentowne. Taki biznes powinien już dawno paść i pewnie w przypadku tradycyjnej spółki tak by było.
Jest jednak coś jeszcze bardziej zabawnego. Panuje bowiem przekonanie, że szwedzka firma coraz lepiej sobie radzi.
Nie wiem skąd takie przeświadczenie i chyba jednak coś przeoczyłem. Próbowałem to jeszcze raz przetrawić, ale nijak mi to pasuje. Apple, potentat rynkowy, gwiazda Stanów i świata osiąga zysk na poziomie 18,36 mld dolarów, jest karcone, a Spotify, które dokłada do interesu, jest chwalone po niebiosa i radzi sobie. Poprosiłem kolegę, który jest ekonomistą, aby mi to wytłumaczył. Wspomniał coś o amortyzacji i narzutach (cokolwiek to znaczy), więc wierzę mu na słowo, że jednak tak jest, chociaż na mój mały łepek administratora to za wiele.
Spotify chwalą też za to, że potężny wzrost przychodów pochodzi z subskrypcji.
Jest tego aż 1,74 mld euro. Suma byłaby pewnie wyższa, ale swoje pociągnęły tantiemy (1,63 mld dolarów). Nie sprawia to, że rozumiem skąd zachwyt. Jakiś czas temu przyjąłem do wiadomości, że rynek tak działa i nie próbuje go rozkminić. Tak działa ekonomia internetowa.