Cały świat IT żyje aferą z palącymi się Samsungami w roli głównej. Firma popełniła błąd jeszcze w fazie projektowania urządzenia, a dokładnie to jego poszczególnych elementów. Wszystko wygląda na to, że jest to problem akumulatora i zasilania, ale nie nam w to teraz wnikać. Jestem nawet przekonany, że osoby poszkodowane nie obchodzi, jak to się stało, tylko że do tego w ogóle doszło.
Oczywiście, na “całym” świecie zarządzono już wycofanie wadliwych modeli ze sprzedaży, a posiadaczom wybuchowych smartfonów nakazano oddanie swoich modeli do serwisu i wymiana na wersje niewadliwe, lub rabat na zakupy w Samsungu. Okazało się, że wymiana nie poszła po ich myśli, bo modele, które wróciły do klientów i miały być w stu procentach sprawne, także ulegały samozapłonowi. Tutaj już miarka się przebrała i wcale nie dziwi mnie, że Samsung Galaxy Note 7 poznikał w półek. Jak się okazuje — nie wszędzie.
Wbrew waszym oczekiwaniom szczęśliwymi krajem Januszy wcale nie jest nasza kochana ojczyzna — przynajmniej nie tym razem.
Polski oddział Samsunga zareagował na problem bardzo szybko i zawiesił sprzedaż wadliwego modelu. W swoim oświadczeniu z dnia 11.10.2016 piszą:
Samsung wzywa wszystkich partnerów globalnych do zaprzestania sprzedaży i wymiany Note7, do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego. Współpracujemy z odpowiednimi organami nadzoru w celu wyjaśnienia przyczyn zgłoszonych ostatnio incydentów dotyczących Note7. Bezpieczeństwo użytkowników jest dla nas najważniejsze. Z tego powodu Samsung zwraca się do wszystkich operatorów i sprzedawców na całym świecie o wstrzymanie sprzedaży i wymiany Note7 do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego. Dokładamy wszelkich starań, aby wraz z właściwymi organami nadzoru wyjaśnić tę sytuację. Użytkownicy oryginalnych oraz wymienionych Note7 powinni wyłączyć telefony i zaprzestać ich używania, a także skorzystać z dostępnych środków zaradczych. Informacja dla klientów z Polski: w najbliższym czasie podamy bardziej szczegółowe informacje dotyczące Note7, które znajdują się w posiadaniu lub zostały zamówione przez polskich klientów.
Krajem, który nic nie zrobił sobie z problemów ze sprzętem, jest Tajwan i sprzedaż Samsunga idzie tam dalej pełną parą. Jest to kraj, z którego pochodzą takie formy jak Asus, czy HTC. Okazuje się także, że w samej Korei Południowej sytuacja ma się podobnie. Nie ogłoszono tam oficjalnie zwrotu urządzeń ani zamknięcia sprzedaży, a urządzenia Samsunga są uważane za całkowicie bezpieczne. Najlepsze jest to, że równolegle do tego całego cyrku w Korei nie wolno wejść na pokład samolotu ze wzmiankowanym wyżej modelem telefonu. Powiem szczerze, że naprawdę trudno mi tę sytuację jednoznacznie wytłumaczyć. Zastanawiam się, czy dla Koreańczyków naprawdę marketing i kasa są ważniejsze niż zdrowie klientów. I do tego jeszcze ta hipokryzja!
[vlikebox]