Operatorzy coraz chętniej sięgają po nowoczesne rozwiązania, które nie tylko usprawniają działanie i wydajność sieci, ale również pomagają w jej diagnozowaniu, naprawie, rozbudowie czy też utrzymaniu. Trend ten widoczny jest przede wszystkim wśród największych w skali świata operatorów i grup telekomunikacyjnych. Jednak coraz częściej widzimy je również na naszym rodzimym podwórku. Dobrym przykładem są tutaj drony, które do “opieki” nad sieciami Orange i T-Mobile “zaprzęgła” spółka NetWorkS!.
Orange i T-Mobile współdzielą większość posiadanych stacji bazowych. Współpraca ta jest dość wyjątkowa, ponieważ dotyczy ona nie tylko infrastruktury pasywnej, ale również aktywnej. Dzięki temu pojedyncza stacja bazowa dostarcza sygnał radiowy dla klientów obu operatorów. Tak skonstruowaną infrastrukturą zarządza spółka NetWorkS!, której głównymi udziałowcami są wspomniani operatorzy.
To właśnie NetWorkS! wyszedł z inicjatywą zastosowania dronów przy realizacji typowych zadań, które realizują wysyłani w teren pracownicy. Spółka dysponuje obecnie flotą kilkunastu dronów. Obsługujący ją piloci-inżynierowie weryfikują linie widoku dla fal radiowych oraz przeprowadzają oględziny potencjalnego miejsca pod instalację nowej stacji bazowej. Tradycyjne podejście wymagało wcześniej wynajmu podnośników oraz wysyłania w teren ludzi wyposażonych i wyszkolonych do prac na dużych wysokościach.
Drony mają duży potencjał i operatorzy o tym wiedzą
Aktualnie pracownicy NetWorkS! wykonują średnio 2 wizje lokalne dziennie przy użyciu dronów. Liczba ta zapewne wzrośnie przy rozbudowie sieci Orange i T-Mobile o moduły przeznaczone na pracę w paśmie 3,6 GHz. Obecnie każda interwencja z użyciem drona jest od 1 tys. do 3 tys. złotych tańsza od tradycyjnych metod. Są to realne oszczędności dla operatora. To jednak nie koniec listy korzyści. NetWorkS! przewiduje użycie dronów do pomiarów PEM, oblotu konstrukcji wież i masztów (w celu oceny ich stanu technicznego) oraz digitalizacji i modelowania 3D stanu sieci.
O użyciu dronów do inspekcji stacji bazowych mówi się już od dawna. Najambitniejsze projekty zakładają możliwość sterowania takim dronem za pośrednictwem sieci 5G czy też minimalizują czynnik ludzki poprzez autonomizację. Firma PwC (PricewaterhouseCoopers) już w 2018 roku szacowała, że firmy telekomunikacyjne zainwestują 6,3 miliarda dolarów w rozwiązania korzystające z dronów. O ile monitorowanie i diagnozowanie sieci są dość oczywistymi zastosowaniami tej technologii, to niektórzy operatorzy mają jeszcze ciekawsze pomysły. Amerykański AT&T skonstruował niewielkie latające stacje bazowe, które roboczo nazwał “latającymi krowami” (z ang. Flying COW (Cell on Wings)). Znalazły one zastosowanie m.in. w zniszczonym przez huragan Portoryko. Docelowo można by je stosować w celu tymczasowego zwiększenia pojemności sieci podczas wydarzeń, w których uczestniczy dużo ludzi.
Na koniec warto zaznaczyć, że oględziny masztu telekomunikacyjnego z użyciem drona to inwestycja w ochronę życia ludzkiego. Dzięki zastosowaniu nowej technologii ogranicza się do minimum wspinaczki na duże wysokości, które za każdym razem wiążą się z ryzykiem.