Ostatnio pojawia się coraz więcej darmowych Hotspotów na naszej drodze. Ostatnim newsem, który zrobił na nas największe wrażenie, było darmowe Wi-Fi na cmentarzach, a także Hotspoty w Urzędach Pocztowych.
O ile jeden pomysł, czy drugi jest jak najbardziej na miejscu, o tyle ten najnowszy jakoś nie przypadł mi do gustu. Na cmentarzach smartfon może służyć za przewodnika, zwłaszcza jeżeli chodzi o zabytkowe nagrobki. Wi-Fi na poczcie także może się przydać, zwłaszcza gdy przed nami mamy stos marudzących i plotkujących bab. Od kilku godzin jednak zastanawiam się, po co może być Wi-Fi w… kościele.
W kilkunastu kościołach niemieckich protestantów pojawiły się access pointy nazwany Godspot.
Na realizację projektu zdecydował się Ewangelicki Kościół Berlin-Brandenburgia-śląskie Górne Łużyce. Zacznijmy może od tego, że nazwa jest pierwszorzędna. To jest to, co może się podobać. Pomysłowe, ciekawe, lepiej bym tego nie wymyślił. Oczywiście, są tacy, którzy będą uważać to za wysoce nieetyczne. Nie dziwie im się. Nie będę tutaj wysnuwał daleko idących opinii, jakoby Internet był dziełem diabła, albo coś w ten deseń. Nie dlatego jestem przeciwnikiem takich akcji. Kościół, dla większości wierzących to miejsce wyciszenia, spotkania z siłą wyższą, stwórcą. Internet może rozpraszać, zmieniać przeznaczenie tego miejsca. Prawda jest też taka, że młodzież zajęta klepaniem w smartfona będzie mocno przeszkadzać osobom, które chcą się skupić na modlitwie. Pomysł może nie jest świętokradczy, ale nie jest konieczny. Ustawienie Wi-Fi tylko dlatego, że można to zrobić, jest zupełnie niepotrzebne. Wi-Fi pojawia się w wielu miejscach, ale moim zdaniem nie musi być wszędzie. Ten sam proces zachodzi w centrach handlowych, kawiarniach, barach i restauracjach, dworcach czy lotniskach, w urzędach, ale są to miejsca swojego rodzaju komercyjne. Kościół jest dla wiernych miejscem wyciszenia.