Jewgienij Kaspierski, szef oraz założyciel Kaspersky Lab, oficjalnie oskarżył firmę Microsoft o stosowanie praktyk monopolistycznych w ich najnowszym systemie operacyjnym, czyli Windows 10. Sprawę zbadają komisje w Rosji, Unii Europejskiej oraz innych krajach. Okazuje się, że Microsoft nie pogrywa czysto i przy każdej okazji dezaktywuje programy antywirusowe firm zewnętrznych, tym samym aktywując wbudowany w Windowsa 10 program Windows Defender. Co ciekawa, sytuacja ta nie występuje w przypadku starszych produktów firmy z Redmond.

Co najlepsze, Microsoft w każdej chwili może wydać aktualizację, która sprawi, że Wasz program antywirusowy stanie się nagle niekompatybilny z systemem Microsoftu. Wszystkie zarzuty opisał bardzo szczegółowo na swoim blogu sam Jewgienij Kaspierski, jest to bardzo ciekawa, ale długa lektura. Windows jest najbardziej popularnym systemem operacyjnym na świecie, zatem nikogo nie dziwi, że hakerzy oraz przestępcy cały czas szukają luk bezpieczeństwa, oraz piszą wirusy i inne ustrojstwa właśnie na system Microsoftu. Dlatego też mamy na rynku firmy, które specjalizują się w zabezpieczaniu naszych komputerów przed tymi wszystkimi zagrożeniami. Jeżeli czytaliście już nasz tegoroczny ranking programów antywirusowych, to wiecie, że te najlepsze niestety trochę kosztują. Człowiek chciałby mieć wszystko za darmo, ale na bezpieczeństwie nie ma co oszczędzać. Darmowy Windows Defender zajął ostatnie 13 miejsce, a Kaspersky Internet Security dzieliło od 1 miejsca jedynie 0,1%. Nic dziwne, w końcu firma Jewgienija Kaspierskiego zajmuje się bezpieczeństwem od 1997 roku.

[vlikebox]

Nowe aktualizacje Windowsa 10 bez problemu blokują różne aplikacje z powodu braku kompatybilności.

Deweloperzy firm zewnętrznych, takich jak Kaspersky Lab, mają zaledwie tydzień, żeby dostosować swoje produkty do nowych wymogów bezpieczeństwa stawianych przez Windowsa 10. Jeżeli tego nie zrobią, to ich aplikacja zostanie oznaczona jako niekompatybilna zaraz po instalacji aktualizacji. Oczywiście od razu Windows 10 włączy Defender’a. Jewgienij Kaspierski uważa, że w takich sytuacjach użytkownicy najzwyczajniej w świecie przestają używać swojego programu antywirusowego na rzecz rozwiązania wbudowanego w system. Dodatkowo, jeżeli przypadkiem uruchomicie program Microsoftu, to od razu zacznie się rzucać w oczy przycisk zachęcający do jego aktywacji. Jednak informacja o tym, że przy okazji wyłączycie aktualnie używany program antywirusowy, już nie jest tak łatwo dostrzegalna. Ciekawe…

Defender warning

Windows 10 po prostu wciska Defender’a na każdym możliwym kroku.

Wygląda to tak, jakby Microsoft celowo ukrywał przypomnienia o wygasającej licencji programu antywirusowego, które lądują w Centrum zabezpieczeń. Oczywiście, jak tylko licencja wygaśnie, to Windows 10 automatycznie aktywuje Defender’a i wyłącza aktualnie zainstalowany program antywirusowy. Czasami również zachodzi potrzeba czasowej dezaktywacji antywirusa, Defender tylko na to czeka. Microsoft również w ciekawy sposób podchodzi do kwestii wielu programów antywirusowych na jednym komputerze. Jeżeli zdarzy Wam się zainstalować dodatkowego antywirusa, to Windows 10 wyłącza oba programy i aktywuje Defender’a. Jednak programy antywirusowe, to nie jedyny obszar, w którym Microsoft stosuje takie chwyty. Pamiętacie nową wojnę przeglądarkową? Tym razem rozchodzi się o to, która przeglądarka zużywa najmniej energii i tym razem zapewni najdłuższy czas pracy laptopa na baterii. Microsoft wręcz wprost daje Wam do zrozumienia, że powinniście porzucić swoją ulubioną przeglądarkę na rzecz Edge’a. Pozostawię to bez komentarza…

Chrome alert

Źródło: Kaspersky

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.