Ostatnio pisaliśmy o tym, że jest problem z pobraniem aktualizacji do 1511. Wyglądało to tak, że jeżeli nie załapaliście się na aktualizację od razu, to teraz nie macie co na nią liczyć, ponieważ Microsoft ściągnął ją z Media Creation Tool. Dzisiaj z rana okazuje się, że problemu już nie ma. Microsoft wrócił możliwość upgrade do Threshold 2.
Wróciła możliwość aktualizacji z Media Creation Tool i pojawiły się znów obrazy ISO, które także umożliwiają utworzenie nośnika instalacyjnego USB. Wszystko zmieniło obrót, gdy tony internatów zasypały sieć komentarzami i artykułami oczekując od giganta z Redmont wyjaśnienia odnośnie “zaniku” kompilacji 10586. Oczywiście, jak przystało na “porządną” firmę, Microsoft wystosował oświadczenie w tej sprawie. Szkoda, że zrobił to dopiero teraz, ale i tak jest treść zaskakuje. Firma stwierdza, że o pewnym problemie dowiedziała się dopiero niedawno. Chodzi o to, że małej grupy userów, zainstalowali system Windows 10 i upgrade 1511 może pojawiać się pewna niedogodność – przypadkowo nie zachowują się pewne ustawienia systemowe. Oczywiście Microsoft zapewnia, że zajmie się sprawą możliwie, jak najszybciej i przeprasza za całe zamieszanie. Oczywiście zaznacza też, że nie dotyczy on nowych instalacji kompilacji 10586 systemu Windows 10, które są już udostępniane. Oto lista ustawień, a które chodzi Microsoftowi:
- Pozwól aplikacjom korzystać z mojego identyfikatora reklamowego,
- Pozwól aplikacjom działać w tle,
- Włączy Filtr SmartScreen dla treści internetowych,
- Synchronizuj z urządzeniami.
Kiedy użytkownik wyłączył wszystkie te funkcje, to po wrzucenia 1511 są one włączane. Cokolwiek Microsoft teraz by nie zrobił w tej sprawie, to jednak poważnym niedociągnięciem było unikanie wyjaśnień związanych ze zniknięciem aktualizacji. Istnieje jednak grupa userów, która spekuluje, że mogło mieć to inne podłoże. Chodzi o to, że powodem wycofania aktualizacji 1511 były wykryte problemy związane były z prywatnością użytkowników. Według nich do akcji wkroczyli prawnicy. Mogło się skończyć pociągnięciem do odpowiedzialności karnej. Naszym zadaniem Microsoft się raczej już nigdy nie nauczy, jak należy traktować użytkowników i dalej lecą w kulki. Co cóż, jedni kochają ich system dalej, a inni – używają, bo muszą.