Piekło zamarza już od jakiegoś czasu i wyraźnie ta epoka lodowcowa sięga najgłębszych otchłani firmy Microsoft. Zaczęło się od umów z Cannonicalem i wielkiej miłości do systemów z rodziny Linux, a teraz mamy już przeglądarkę Microsoft bazującą na Chrominium. Jest to ogromny krok do przodu, bo browsery od Microsoft od zawsze były ogromnych pośmiewiskiem w mediach. Osobiście byłem bardzo zadowolony z tego powodu. Wprowadzi to ujednolicenie w kwestii programowania stron WWW. Są jednak na świecie ludzie, którzy z tego powodu nie są zbyt zadowoleni. I dla nich Microsoft przygotował wyjście.
Edge z Chrominium jeszcze nie pojawił się na systemie Windows. Jest to tylko kwestia czasu, kiedy będziemy mogli na nim śmigać. Jestem bardzo ciekawy, jakie udogodnienia wprowadziła wymiana silnika na najbardziej popularny w świecie IT. Co prawda, od zawsze uważam, że Microsoft mógłby się bardziej postarać w kwestii pracy nad swoimi narzędziami, ale widzę, że zmiany, chociaż idą powoli, to jednak mają swój głębszy sens. Nie wierzę w politykę Microsoft, ale to najbardziej popularny system operacyjny na świecie i muszę się przyzwyczaić do pracy z nim od czasu do czasu. Dużo się też zmieniło. Współpraca z Linuxem otworzyła nową ścieżkę w rozwoju firmy, a wymiana silnika w Edge to ogromny krok naprzód.
Edge zawsze był kulą u nogi firmy Microsoft.
Ciężko jednak wymienić aplikację, która by nią nie była. No może Office od zawsze był takim narzędziem, z którego warto było korzystać, aczkolwiek jak preferowałem LaTeX jako składanie tekstu, Beamera do prezentacji i Matlaba lub Mathematice do obliczeń i wykresów. Jednakże zdaje sobie sprawę, że nie każdy może to preferować. Jednakże, jeżeli chodzi o przeglądarki internetowe, to Microsoft ma nieciekawą przeszłość. Sława Internet Explorer go wyprzedza. Nic więc dziwnego, że po Edge nikt nie spodziewał się nic dobrego. Teraz jednak Microsoft postawił na zmiany. Został przy niechlubnej nazwie Edge, ale chce nadać jej nowy wydźwięk i wymienia stelaż przeglądarki. Już niedługo pozbędzie się swojego browsera w wersji Spartan na rzecz aplikacji bazującej na silniku Chrominium. I to wszystko opatrzone obowiązkową aktualizacją. Wygląda to nietypowo, jak na działania Microsoft, ale może skutkować naprawdę ciekawym produktem. I może na reszcie dobrze funkcjonującym.
Edge z Chrominium pojawi się wraz z kolejną aktualizacją i wymiana przeglądarki będzie obowiązkowa.
Oczywiście, jak wspomniałem, może będzie tego uniknąć, ale nie będzie to takie łatwe. O dziwo, Microsoft chce być bardzo zasadniczy i brutalny w stosunku do swojego browsera Edge opartego na starej technologii Spartan. Mało kto przypuszczał, że będzie chciała się szybko od niej odciąć. Z natury bardzo broni swoich produktów, nawet tych żałosnych. Tutaj jest zupełnie inaczej. Wygląda to trochę tak, jakby użytkownicy i programiście mieli w ogóle zapomnieć, że ta wersja kiedykolwiek istniała. Muszę się z tym zgodzić. Nie jest to popisowa aplikacja Microsoft. Zatem Spartana czeka szybka śmierć tak, jak miało to miejsce w przypadku Internet Explorer.
Po instalacji aktualizacji stary Edge będzie skutecznie ukrywany przed userem.
Z systemu znikną wszelkie odwołania do tej wersji browsera. Co prawda, jego biblioteki nadal będą integralną częścią systemu Windows, ale nie uruchomimy go tak łatwo, jak by się wydawało. Co więcej, jeszcze nie do końca wiemy, czy aktualizacja zostanie umieszczona w usłudze Windows Update. Znamy już jednak datę pojawienia się update, czyli 15 stycznia 2020, jeden dzień po tak zwanym Patch Tuesday, czyli tym dniu w miesiącu, w którym Microsoft publikuje łatki do swojego systemu. Ciężko mi uwierzyć, że istnieją fani starej wersji Edge, ale jeżeli tacy są to, Microsoft opracował na potrzeby swoich klientów firmowych narzędzie, które blokuje instalację nowego Edge’a w systemie.
Narzędzie do zablokowania aktualizacji Edge ma nawet swoją własną stronę internetową.
Znajdziemy ją pod tym adresem. Z jednej strony, Microsoft chce się pozbyć starej wersji Edge, ale z drugiej robi takie narzędzie. Trochę w tym typowej z Redmond hipokryzji, ale i tak idzie to w dobrym kierunku. Jeżeli nie użyjemy tego narzędzia, to system sam zaktualizuje Edge i nie będzie możliwości powrotu. Pozostaje kwestia rozszerzeń. Tutaj Microsoft także nie ma litości. Namawia on twórców do przerobienia kodu dodatków pod nową przeglądarkę. Katalog rozszerzeń jest całkiem spory. Sklep z rozszerzeniami dla nowego Edge’a już jest otwarty dla wszystkich chętnych programistów. Ciekawe jest też to, że skoro Edge bazuje teraz na Chrominium, to będą działały na nim te dodatki, które teraz pracują na Operze i Google Chrome. Oczywiście, pojawią się pewne różnice pomiędzy działaniem na wcześniejszych przeglądarkach i Edge. Mogą wynikać z pewnych różnic w dostępnych API (podmienione usługi Google’a na te od Microsoftu). Wszystkie są udokumentowane.