Większość posiadaczy Windows 10 to osoby, które wykonały aktualizacje z Windows 7 lub Windows 8. Prawda jest taka, że system męczył swoich użytkowników tyle czasu, że chcąc nie chcąc to było dobre rozwiązanie. Niby Windows 7 dalej ma większą część rynku, ale Windows 10 wcale zły nie jest. Nie jest też cudowny! Może się okazać, że jego posiadacze nie nacieszą się nim długo, jeżeli… zabiorą się za aktualizację BIOS.
Problem jest ważny i nie sposób o nim nie wspomnieć. Jak się okazuje wielu użytkowników skarży się w sieci, że ma problem z aktywacją Windows. Są to użytkownicy, którzy aktualizowali system do Windows 10 i w międzyczasie… wykonali upgrade BIOS. Co się stało z ich licencją? Niestety! Aktywna licencja wygasła, a jej ponowne uzyskanie staje się niemożliwe. Dlaczego tak się dzieje? Już tłumaczymy. W nowym wydaniu Windows klucz licencji jest powiązany z unikatowym identyfikatorem sprzętu. Niby Microsoft już wielokrotnie obiecywała załatanie tego bubla, ale problemy zdają się raczej mnożyć, niż usuwać. Ogólnie przyjęło się także, że aktywację roztrzaskać może wymiana istotnego podzespołu komputera, a za takie uznano procesor oraz płytę główną. Tak więc nie tylko sam upgrade, ale zmiana w podzespołach naszego komputera może sprawić, że stracimy licencję na Windows 10. Takie problemy nie są zauważane w przypadku instalowania Windows 10. Ostatnio Windows wypuścił kompilację rozwojową 10565 Windowsa 10 (Threshold 2). W tej kompilacji wprowadzono zmianę w procesie aktywacji, co może ucieszyć użytkowników. Jak wygląda zmiana, już wiemy. Instalując Windows 10 można użyć klucza z Windows 7 lub Windows 8.1. Czy rozwiąże to problem ze zmianą sprzętu i brakiem licencji? Nie sądzę, aby każdy chciał przeinstalowywać system, za każdym razem kiedy kupi nową kartę, mysz, albo kalwiaturę. Ale to przecież Microsoft. Wszystko jest możliwe!